Zrobiłam je w zeszłym roku, gdy wpadły mi w ręce delikatne piórka i gdy szukałam na nie pomysłu. Wykorzystałam moje przeogromne zasoby pomponików, tkanin, ocieplin, wstążek etc. I polubiłam efekt:)
Nieco odrealnione, leciutkie jak piórka właśnie - malutkie mgiełki...
Mogą stać w swoim gronie na parapecie, stole, na półce kominka....
Mogą zawisnąć wśród zielonych gałązek na choince, by kołysać się z każdym ruchem powietrza...
Można przypiąć je do opakowania prezentu...
Albo powiesić nad łóżkiem, na ramce lustra, na drzwiach w świątecznym wieńcu...
Albo...
piątek, 7 listopada 2008
Anielska mgiełka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Inspirujące! Piękne! Bajkowe!
(w pospiechu, pierwszy raz tytuł postu przeczytałam 'an-g-ielska" mgiełka)
Witaj:)))
Woreczki urokliwe - pełne delikatności, anielskie iście. Tak - ani się obejrzymy a tu już będziemy dekorować stoły do wigilijnej wieczerzy.
Dziękuję Ci za miłe słowa na moim blogu oraz za zaproszenie do ankiety czytelniczej - na pewno wkrótce opowiem o moich "czytaniach".
POzdrawiam Cię ciepło, miłęgo weekendu!
Alicja
Ach! Dlaczego właściwie założyłam, że owe aniołki mogą coś przechować wewnątrz? Mogą? Jestem nieuleczalną woreczkomaniaczką...:)))) - to dlatego...
Jeszcze raz pozdrawiam.
A.
Przepiekne,slodkie i takie delikatne!Juz zaczelam planowac swiateczne ozdoby i prezenty i chyba takiego aniolka postaram sie zrobic:-)Napewno nie wyjda mi tak cudne jak oryginaly.Pozdrawiam cieplo.
Prześlij komentarz