No właśnie. Jechałam kiedyś na rowerze na obrzeżach parku, a tam, w trawie pod latarnią, leżała porzucona reklamówka. Z niej wyzierały narożniczki ramek. Jako pies śmietnikowy nie mogłam się nie zatrzymać - żeby obwąchać, rzecz jasna. I znalazłam trzy obrazki - bardzo wyblakłe anioły w owalnej, złocone ale mocno wytartej ramce i te dwie "silluetki".
Taka zapomniana, a niegdyś bardzo popularna sztuka wycinanek. Misternych, czarnych na jasnym tle, niczym z teatrzyku cieni. Tak bym chciała wiedzieć kiedy powstały i jaką przebyły drogę z czyjegoś domu pod ową latarnię! Może były prezentem jakiegoś młodzieńca dla ukochanej? A może ktoś podarował je swojej mamie? A może były pamiątką z jakiejś zagranicznej podróży?
Mają nawet sygnaturę autora. Papier na którym zostały zrobione trochę przybrudzony i pożółkły, z wypisaną na nim wieloletnią (może sięgającą czasów przedwojennych) historią, tył do renowacji, ale fronty zostawię takie, jakie są. Będą wisiały na ścianie w pobliżu stareńkich fotografii, w podobnych, wąskich ramkach.
czwartek, 22 maja 2008
Silluettes - znalezione pod latarnią
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz