Zajączka uszyłam. Pachnącego - bo w brzuszku ma aromaty - lawendowe, różane, jaśminowe - co się komu zamarzy. Może zamieszkać w szafie dziecięcej, albo na wiszaczku na drzwiach, na uchwycie od szafki, na obrzeżach łóżka. I na ścianie też.
Mój pierwszy :) - ale nie ostatni. Czuję, że szycie wciągnęło mnie bez reszty. I że nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa! Zwłaszcza, że mnóstwo pięknych tkanin piętrzy się w szafach, czekając na swój i mój czas i na twórczą wenę.
DIY Lavender Postcards with Faux Washi!
4 godziny temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz