Dziś Valentine's Day.
A ja jakoś tak nie mogę przywiązać się do Walentynek. Generalnie zwyczaj uważam za uroczy i nawet Amerykanom go zazdroszczę, ale nadal jest to dla mnie rytuał zaoceaniczny i u nas jakoś jawi mi się jako obcy. Za to żałuję wielce, że porzucamy ze wzgardą nasze święta, miłości poświęcone, jak Noc Świętojańska np. A cóż bardziej może być malowniczego - ciepła noc, śpiewy i tańce, kradzione w krzakach pocałunki, setki pachnących wianków i migoczących światełek leniwie sunących po wodzie? Potrafię wyobrazić sobie nawet komercjalizację pewnych atrybutów Nocy Świętojańskiej - tak jak wszyscy robią pieniądze na sercach wszelkiej maści tak mogliby robić na wiankach - wieszanych na drzwiach, wręczanych sobie nawzajem... Bawarczycy mają swój Octoberfest, gdy wieczorami przesiadują w parkowych ogródkach, dlaczego my nie mamy takiej Nocy Świętojańskiej, w czasie której byśmy się na wspólnym świętowaniu spotykali? Tak snuję swobodne idee, bo przecież pomysłów może być tysiąc, a skoro bez komercji nic już się obejść nie może, także tych komercyjnych. Ale dlaczego nie komercjalizować tego, co własne?
"Kiedy noc się w powietrzu zaczyna,
Wtedy noc jest jak młoda dziewczyna,
Wszystko cieszy ją i wszystko śmieszy,
Wszystko chciałaby w ręce brać.
Diabeł dużo jej daje w podarku,
Gwiazd fałszywych z gwiezdnego jarmarku;
Noc te gwiazdy do uszu przymierza
I z gwiazdami chciałaby spać.
Ja jestem noc czerwcowa,
Królowa jaśminowa.
Zapatrzcie się w moje ręce,
Wsłuchajcie się w śpiewny chód.".
Piękne, prawda? Więc dlaczego do tego nie sięgamy? Dlaczego nie stanowi to dla nas wartości, do której warto się odwoływać, twórczo przetwarzać. Dlaczego nie naśladujemy innych narodów w tym sięganiu do własnych korzeni, zwyczajów, rytuałów, a w zamian pożyczamy od nich to, co jest ich właśnie? Dlaczego z tego, co nasze, nie jesteśmy dumni?
Tak mnie naszło na takie pytania, bo czasami - w różnych kontekstach - te pytania mnie dręczą. Pytania o nasze korzenie, o naszą tożsamość. O to, kim jesteśmy, kim ja jestem. Pytania o polski styl. Myślicie, że on w ogóle istnieje? Ciekawa jestem.
Ten post ilustrują, nieco przewrotne, moje próby sercowe (choć nie walentynkowe) sprzed kilku lat, kiedy jeszcze nie miałam sklepu i to, co robiłam, wstawiałam do galerii. Wszystkie miały wstążki satynowe, żeby można było zawiesić je na ścianie, albo oknie, szafce, łóżku itp. Zarzuciłam ten pomysł, bo serca sprzedawały się średnio. Kupił je dopiero - całą resztę, która została - pewien... Niemiec :)
Dziś już pewne zrobiłabym je inaczej, ale ogólnie idea mi się podoba. Teksty wierszy na sercach polskie, obrazki "miłosne" - nie. Dlaczego? Bo polskich nie znalazłam... :(
sobota, 14 lutego 2009
Vintage Hearts czyli sprawy sercowe
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
15 komentarzy:
Ładnie powiedziane :)
a i serduszka urocze :)
Pozdrawiam.
Właśnie, nie ma proszę ja Ciebie polskich obrazków miłosnych. Dlaczego? Bo w Polsce miłości nigdy nie ceniono. Bo"hej kto Polak na bagnety" i "dziś do ciebie przyjść nie mogę". Polka natomiast wyszywała sztandary albo skubała szarpie dla rannego powstańca;)Ech...
Co do Nocy Kupały,Sobótki... Podobno są w Polsce grupy promujące od pewnego czasu to święto jako polskie antidotum wobec zalewu Walentynek. Sęk w tym, że święto owo nie jest z pewnością polskie, ani też typowo słowiańskie, bo obchodziły je (i niektóre nadal obchodzą) ludy i germańskie i ugrofińskie:) Zastanawiam się czy jest jakieś swięto typowo polskie (ogólnopolskie).I nic mi się nie nasuwa. Natomiast sporo jest ciekawych świąt regionalnych, które wreszcie wychodzą z podziemia:)
Twoje serca Paulino są piękne, mniejsza czy polskie czy nie):)))
Jeszcze mieszkając w mieście i mając swe przyjaciółki "pod ręką", chodziłam z nimi w świętojański wieczór nad Odrę i tam paliłyśmy kartki z wypisanymi sprawami, problemami, które chciałyśmy aby odeszły, popiół rozsypując nad wodą. Wiesz, że to działa?!!
Pozdrawiam z zasypanych śniegiem Bieszczadów.
W pełni podzielam Twoje spostrzeżenia.
A tak oprócz Sobótki przyszły mi na myśl Andrzejki.
Czy to typowo polski zwyczaj?
(teraz już trochę podupada na rzecz Halloween -tak mi się przynajmniej wydaje).
A serduszka urocze:)
Pozdrawiam.
Ach, ja chciałabym być dobrze zrozumiana. Nie jestem absolutnie nacjonalistycznie-narodowa. Wręcz przeciwnie właśnie - tęsknię niezmiernie do świata, w którym mnogość kultur współistnieje obok siebie i nawzajem przenika. Ale żal mi niezmiernie, że świat, ten fragment świata, w którym przyszło mi żyć, został tak jakoś zubożony - w dużej mierze na naszą własną prośbę. Nie ma już przy nas kultury żydowskiej, która przez stulecia sąsiadowała z naszą "przez płot" i to mnie boli. Boli mnie, że nie mogę wdychać tych zapachów, słyszeć dźwięków tej tęsknej muzyki ani tajemniczo brzmiącego języka, konfrontować swoich przekonań religijnych z ich religią. Zapominamy o zwyczajach, które kultywowaliśmy przez setki lat (wiadomo, że wiele z nich przyjechało skądeś, bo przybywały wraz z ludźmi, którzy się przemieszczają i to jest ok. W tym sensie choinka stojąca na podłodze też nie jest "polska" tylko niemiecka, "nasza" wisiała u sufitu głową w dół :) itd.) Chodzi gdzieś o to, co dla nas jest ciekawsze i cenniejsze: "nasi" chłopcy biegający od domu do domu z gwiazdą, śmiercią i turoniem, śpiewający kolędy, aby dostać coś słodkiego (nie mylić z księdzem chodzącym "po kolędzie") czy amerykańskie dzieci biegające od drzwi do drzwi w Halloween, żeby dostać coś słodkiego. Nad czym bardziej się pochylamy i przede wszystkim: Dlaczego?
ja jestem anty-fanka amerykańskich świąt "na siłę" wg mnie przenoszonych ostatnimi laty do nas. Walentynek nie obchodzę, ale nie przeszkadzają mi tak, jak wszędobylskie ostatnio Helloween - no jakoś święto Zmarłych inaczej mi się kojarzy...
wianki kiedyś puszczałam - sporo ludzi jeszcze obchodzi Noc Świętojańską, ale rzeczywiście dużo, dużo mniej niż Walentynki...
Właśnie, Dana, Andrzejki... To też przecież uroczy zwyczaj. Chyba zrobię kiedyś jakąś listę :) albo założę blog pod hasłem Polish Style :D :D
Kamilciu, mnie Walentynki jako takie też nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie. Żal mi tylko, że "ich kiełbasa wyprzedza naszą kiełbasę" :D
Właśnie przyszło mi do głowy jeszcze a propos Twojego postu Paulino... a może by tak na początku czerwca skrzyknąć blogowe bractwo i zrobić wspólną "akcję sobótkową" polegającą na kleceniu wieńców rozmaitych przez uczestniczki,z uwzględnieniem naszych lokalnych surowców roślinnych, z pokazaniem wianków na blogach przed Nocą Świętojańską? Celem byłaby zabawa oraz krzewienie tradycji .
Może nawet bannerek okolicznościowy ktoś biegły w html pomógłby zrobić?
..Ale zanim rój gwiezdny ją oplótł,
Idzie krokiem tanecznym przez ogród,
Do ogrodu przez senną ulicę
Dzwonią nocy gwiezdne zausznice..
- zdaje się,że to Gałczyński- przywołałaś masę wspomnień,tą balladę na obozie harcerskim śpiewał mój obecny mąż i tak się poznaliśmy.
W pełni Cię popieram jeśli chodzi o święta, ja również nie jestem zwollenniczką Walentynek i jakoś bardziej do mnie przemawia 8 marca:) A jeśli chodzi o Noc Świętojańską to jako dziecko pamiętam,że wyjeżdżając na działkę chodziliśmy na takie obchody nad rzekę, miejscowi palili olbrzymie ognicho, były śpiewy i oczywiście puszczanie wianków, bardzo miło wspominam tamte czasy, które jednak skończyły się zaledwie parę lat później.To fakt,że zachłystujemy się wszystkim co amerykańskie i choć nie mam nic przeciwko ich świętom, bardzo żałuję,że tradycja naszych powoli zamiera...
Serduszka przepiękne, a jeśli chodzi o polskie, miłosne motywy, to będę musiała poszukać, bo aż jestem ciekawa czy takie istnieją ( myślę,że coś się znajdzie, nawet jeśli z bagnetem na ramieniu:)
Olla- cudowny pomysł- jestem za !!!
Ollu, pomysł jest przedni i bardzo działa na wyobraźnię. Proponuję powrót do najstarszej tradycji - Nocy Kupały, świętowanej w najkrótszą noc w roku (tylko kto wie, kiedy to dokładnie jest?) - co nie jest tożsame z wigilią św. Jana, która przypada kilka dni później i jest wtórna wobec nocy Kupały. Może założyć specjalny blog kupałowy, na którym będziemy zbierały wszelkie inspirujące informacje na ten temat? Co myślicie?
Ależ dużo można się od Ciebie nauczyć. Dziękuję! Pięknie napisane :)
Kiedy przeczytałam Twoje słowa, pierwsze co miałam napisać - zacznijmy od nas - takiej małej grupy blogujących...
Czytam komentarze i Olla pisze dokładnie TO! Popieram ! Znakomity pomysł :)
Można podobnie, jak Sara (która buduje Pchli Targ)założyć roboczą stronę, aby w jednym miejscu podrzucać pomysły i wymieniać opinie, a jednocześnie przygotowywać się do 'naszego święta' :))
Każda z nas może we gronie własnych znajomych (o rodzinie nie wspominając) przygotować ten szczególny dzień/wieczór...
Spacer, ognisko, muzyka, tańce, jedzonko...Prezenty-drobiazgi, ozdoby własnoręcznie zrobione ...
Może dołączą do nas dziewczyny z blogów kulinarnych i też z tej okazji podrzucą pomysły?
Co o tym myślicie?
Cieszę się, że znalazłam bratnie dusze u Ciebie, Paulino :))
Dzięki za wywołanie tematu :))
JESTEM ZA:):) Nawet BARDZO jestem ZA.
Olla - pomysł super, WPISUJĘ SIĘ:)
Walentynki mnie mierżą a Helloween OBRAŻA po prostu moje uczucia. Wczoraj pisałam u siebie właśnie na temat naszej zagubionej polskości...Widzę, że nie ja jedna mam przemyślenia na dokładnie ten sam temt:)
Paulino - serca śliczne, bardzo ciepło Cię pozdrawiam.
Bardzo podoba mi się ten pomysł!
A noc Kupały (wg Wikipedii) przypada
między 21 a 22 czerwca.
Pozdrawiam ciepło :)
Bardzo jestem "za" kultywowaniem rodzimych tradycji, a Noc Świętojańska podoba mi się wyjątkowo!
No właśnie, co z naszą tożsamością? Chyba nie lubimy "odrębności", w tym i własnej :)
Miłego dnia,
Ola - Bobe Majse
Prześlij komentarz