Jej, dopiero dziś, gdy spojrzałam na datę poprzedniego posta uświadomiłam sobie, jak dawno mnie tu nie było i jak szybko, jak przeraźliwie szybko biegnie czas... Chyba chciałabym to zmienić: trochę mniej pracy, a więcej chwil zatrzymania, złapania oddechu, spokojnych myśli. Choć na razie w ciągu roku nie jest to możliwe :(
A potem przyszły nagle Święta, w które oddałam się dla odmiany lenistwu i przede wszystkim - urządziłam sobie "odwyk" od sieci, tak dla higieny osobistej i rodzinnej. Wigilię spędziłam z dziećmi u moich rodziców. A potem - po raz pierwszy, już w naszym domu, od dawna śniadanie świąteczne szykowaliśmy wspólnie ze dwie godziny, nic a nic się nie śpiesząc: ciesząc się tymi przygotowaniami, nakrywaniem stołu, dekorowaniem nakryć, parzeniem rytualnej, aromatycznej herbaty w dzbanku, który gości na stole wyłącznie w Specjalne Dni.
W efekcie nawet zdjęć nie robiłam specjalnie wielu. Jak w końcu spotkałam się z aparatem, to po wypiekach świątecznych zostały głównie okruszki i jeden malutki i nieforemny kawałeczek ciasta z makiem:
:(
Więc tylko kilka po-świątecznych fotek choinkowych:
A na koniec aniołek, kształt wygrzebany gdzieś na francuskich chyba blogach - szukałam na niego materiału (tzn. pomysłu na odpowiednio sztywny materiał) kilka tygodni i w efekcie zrobiło się późno; miał być elementem długiej girlandy na drzwi i na belkę kominka, ale widać w tym roku już mu nie dane... Więc pojedyncze anioły zamieszkały na choince.
Dziękuję na koniec wszystkim, którzy przyznali mi blogowe wyróżnienia - obiecuję, że wrócę do tematu w należyty sposób natychmiast po Nowym Roku!
środa, 31 grudnia 2008
Po-Świątecznie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz