I znów mydełka, tym razem do masażu. Z różnymi cudownościami wewnątrz. Mają taki atrakcyjny, masujący kształt, który pięknie się fotografuje. I gładkość mają, i zapach...
To żółte z miodem, płatkami owsianymi i rozdrobnioną pestką brzoskwini. Mniam - nie wiadomo, czy myć się, czy jeść :)
A to pomarańczowe kryje w sobie włókna naturalnej gąbki:
Fioletowe zaś pachnie Prowansją - kryje w sobie aromaty ziołowe i kruszone liście mięty pieprzowej. Na kąpiel poranną i ożywczą - idealne.
wtorek, 22 kwietnia 2008
Mydlane piękności
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz